piątek, 25 października 2013

Nie OK

Tak, zdecydowanie ostatnie dni należą do tych nie ok. Mówią, że jak coś się sypie, to po całości i tak było w moim przypadku. 
Niestety nie udało mi się pojechać do Napromedicy, musiałam odwołać wizytę dosłownie dzień przed wyznaczonym terminem. Tak nagle pojawiły się nieprzewidziane wydatki, które sprawiły, że na swoją przygodę z naprotechnologią poczekam co najmniej do lutego przyszłego roku. Oznacza to dla mnie, że wróciłam do punktu wyjścia. Jestem dokładnie w tym samym miejscu, w którym byłam w sierpniu, prawie 3 miesiące stracone! I kolejne 4 przede mną. Nie wiem co mam teraz zrobić - czy zacisnąć zęby i poczekać te dwa, może trzy bezowulacyjne (a to, że takie będą wiem na 100%) cykle? Czy w oczekiwaniu na wizytę wrócić do mojego byłego lekarza, przynajmniej dostanę clo i przyczepię się tej nadziei.. Chce mi się płakać. 

Na dodatek w pracy się pochrzaniło, chyba jednak zbyt dużo na siebie wzięłam. A im bardziej się staram tym gorzej wychodzi. 

No i ta świadomość kończącego się roku.. Myśl, że kolejny rok się nie udało powraca do mnie jak bumerang. Pamiętam jak w styczniu powtarzałam sobie, że w tym roku na pewno się uda, że to niemożliwe, abyśmy tak długo czekali.. a jednak los bywa przewrotny. Mam poczucie wielkiej niesprawiedliwości, w około znajome i nieznajome zachodzą w ciążę, a mi pozostało płakać po kątach. I nawet nie mogę zacząć leczyć się tak jakbym chciała, bo w tym popieprzonym kraju tylko niektóre grupy są uprzywilejowane. Dlaczego jako podatnik, z kieszeni którego wyciągane są pieniądze na publiczne leczenie, nie mogę wybrać jego sposobu? Wkurza mnie ta wszechobecna promocja in vitro. Żeby było jasne -  nie oceniam par, które się na nie decydują (kto wie, może sama to kiedyś zrobię), ale chcę w tym momencie decyduję się na inne leczenie, na które niestety dofinansowania nie ma, za wszystko muszę płacić sama.

Szkoda gadać.

23 komentarze:

  1. Tak mi przykro. Ajj Najgorsza jest ta nadzieja i to czekanie. Dla mnie koniec roku to też jest taki czas reflesji i plusów i minusów... Zdecydownie ten rok był najgorszy, zaczynam wierzyć w 'magię' pechowej 13. Może akurat ten 2014rok będzie dla Nas Aniołkowych Mam bardziej płodny, lepszy, magiczny i szcześliwszy. I kolejne Święta spędzimy już ze swoimi Maleństwami ;)) Pozdrawiam. Teczowa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Też w to wierzę, bo co innego mi pozostało. Ale najbliższe klika miesięcy będzie dla mnie ciężkie, częściej będę narzekać, ale tylko tutaj na blogu, bo przecież w realu show must go on!

      Usuń
  2. Trochę rozumiem Twoje rozgoryczenie, że jeden rodzaj leczenia jest dofinansowany, a drugi nie. Ale mam 2 pytania nt.naprotechnologii - Ile kosztuje procedura? Oraz czy a jeśli tak to w jakich krajach w Europie/ na świecie naprotechnologia jest dofinansowana? Te pytania są po to bym mogła wyrobić sobie zdanie na ten temat. Pozdrawiam! I trzymam kciuki :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Procedura, hmm. Nie wiem ile będzie mnie kosztowała całość leczenia, bo to w dużej mierze zależy od tego jak długo będzie trwało (czy będą potrzebne zabiegi, operacje, specjalistyczne badania), ale wiem że pierwsza wizyta wyniesie mnie ok. 1200 zł i na to mnie w tej chwili nie stać. Tym bardziej, że jak już zacznę to nie chcę rezygnować z tak prozaicznej przyczyny jak kasa..
      Co do drugiego pytania, to wiesz co, tak naprawdę nie wiem, szczerze mówiąc nie interesowałam się tym,czy ta metoda jest gdziekolwiek dofinansowana. Wiem za to, że w wielu krajach jest stosowana, nawiązałam też kontakt z kilkoma dziewczynami, które dzięki niej zaszły w ciążę. Ale nie mówi się o niej tak dużo jak o in vitro, bo nie jest tak opłacalna.. Chociaż jak dla mnie napro też jest za droga. Ale chcę spróbować, bo tam leczy się przyczynę a nie skutek. Dziękuję za kciuki i ja trzymam za Twoje starania i nową drogę, oby była ostatnią prostą do Maleństwa :)

      Usuń
    2. Wiem,że pytanie nie było skierowane,ale może będę mogła troszkę pomóc,ponieważ sama leczę się metodą naprotechnologii już chyba 2 rok.
      Leczenie naprotechnologią zaczyna się od spotkań z instruktorem.Pierwsze takie spotkanie jest bezpłatne,ponieważ jest to spotkanie informacyjne.Czyli jest mowa na nim o tym,jak to wszystko będzie wyglądało.Jeśli się zdecydujesz na to leczenie,będą i materiały.Ja za nie płaciłam 140zł.Potem każda wizyta jest płatna,ja płaciłam 150zł,ale to zależy chyba od instruktora.Taka osoba mówi Ci,jak zapisywać obserwacje,na co zwracać uwagę itp.Obserwujesz się i zapisujesz obserwacje przez conajmniej 3 cykle,zanim wybierzesz się do lekarza.Lekarza wybierasz sobie sama i umawiasz się na wizytę.Pierwsza wizyta jest długa i kosztowna,ale nie aż 1200zł.Nie wiem,skąd ta kwota.Sama wizyta kosztuje,a do tego szereg badań,które zleci lekarz.Badanie w sumie czasem wynoszą jakieś 200zł.Ale ja szłam czasem do lekarza rodzinnego po skierowanie,żeby było taniej.Nie na wszystekie badania mogłam dostać skierowanie,ale zawsze to coś.Ja wybrałam lekarza naprotechnologii dr Kuźnika.U niego płaciłam za cały cykl 100zł.Niezależnie od tego,ile razy w cyklu do niego jechałam.Są lekarze,którzy przyjmują na kasę chorych,ale to rzadkość.Jeżeli trzeba zrobić dodatkowe badanie,wiadomo,że wtedy jest ono płatne.Ta metoda leczenia jest tańsza,ale każdy musi sam wybrać swoja "opcję"leczenia.

      zagubiona

      Usuń
    3. Ja zdecydowałam się na Napromedicę w Białymstoku i tam koszty wyglądają troszkę inaczej, zresztą wiem też, że w przeciągu roku mogą się zmienić (tzn. wzrosnąć, bo nigdy nic nie tanieje). I jak się skontaktowałam z nimi, to miła Pani w recepcji wyłożyła mi jak wygląda leczenie i ile kosztuje:
      - 250 zł - wizyta u doktora Wasilewskiego (jest już za pierwszym razem, a nie dopiero po kilku miesiącach obserwacji) + 60 zł dodatkowo za usg
      - 220 zł - pierwsza wizyta u trenerki (kolejne już 150 zł, pierwsza droższa bo z materiałami)
      - 35 zł za badanie jednego hormonu, a wg moich obliczeń w moim przypadku trzeba ich będzie zrobić ok. 7-8= 280 zł
      - 140 zł- badanie nasienia + 70 zł za pokój hotelowy na czas stosunku, bo oni wymagają nasienie ze stosunku (nie jesteśmy z Białegostoku, a w aucie przecież tego nie zrobimy..;) ) + 40 zł specjalna nakładka na nasienie= 250 zł
      - 140 zł badanie witaminy D i jeszcze jakieś (nie pamiętam już jakiej)
      I już mamy 1200 zł do tego dochodzi dojazd do Białegostoku - 100 zł. Czyli widzisz, że tej kwoty nie zmyśliłam. Jest bardzo drogo.
      Ja jestem z małego miasta, więc naprawdę mam utrudniony dostęp do porządnych lekarzy przyjmujących na fundusz. Do tej pory podchodziłam oszczędnie do leczenia, ale widać, co z tego wyszło, więc teraz muszę nastawić się na duże koszty.
      pozdrawiam :)

      Usuń
    4. Ja wiem,że byś tego nie zmyśliła,poprostu dziwiłam się,skąd taka kwota:)Kurcze,to strasznie drogo!Zaskoczyłaś mnie!

      zagubiona

      Usuń
    5. Ja też byłam zaskoczona, że to tyle kosztuje, tym bardziej, że tak jak pisałam - w ciągu tych 2.5 roku za wiele nie wydałam. Wiem, że w Białymstoku leczy się wiele osób z całej Polski, ta klinika ma dobrą renomę, może dlatego tak drogo?? Sama nie wiem.

      Usuń
    6. Mam nadzieje, ze to cos da... Bo jesli nie masz owulacji, albo nie jest dobrej jakosci, to samo obserwowanie cykly niczego nie zmieni. Powodzenia !

      Usuń
  3. taki mamy kraj niestety.... ale myslę że nie pozostało ci teraz nic innego jak poczekać.... bo co możesz zrobic?
    może jednak w tym czasie zdarzy się cud ?
    tego ci życzę
    leptir

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciągle mnie kusi jeszcze te clo.. bo ja bez tego w ogóle nie mam owulacji.. tak jak w tym cyklu- 27 dc. a temperatura stoi w miejscu, ciągłe PMS - nie wytrzymam tak 4 miesięcy. Mój mąż mnie chyba wcześniej ukatrupi ;) Dziękuję za dobre słowo! :) pozdrawiam

      Usuń
  4. To faktycznie niesprawiedliwe - pracujemy, opłacamy składki, a dostęp do świadczeń medycznych (nawet tych bardziej podstawowych) mamy w kraju nadal bardzo mocno ograniczony. Ja leczyłam się głównie prywatnie i również zostawiałam w rożnych gabinetach lekarskich takie bajońskie sumy, że wolę nawet tego nie zliczać, bo szlag mnie trafi - tym bardziej, że nie przyniosło to żadnych efektów i poprawy...Aktualnie oszczędzamy każdy grosz na wyprawkę i urządzenie pokoju dla Adoptusia i szczerze mówiąc żałuję, że tyle kasy wyrzuciłam wcześniej praktycznie w błoto...

    Mam nadzieję, że do lutego uda się Wam bez wszystkich tych medycznych procedur :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzieś tam głęboko we mnie też jest jakaś nadzieja na to, ale jednocześnie przeczuwam, że przed nami jeszcze długa druga do rodzicielstwa.. Już Ci na pewno pisałam, że bardzo Was podziwiam za decyzję o adpocji. Ja wcześniej w ogóle o tym nie myślałam, jednak pod wpływem Twojego bloga zaczęłam się zastanawiać - czy ja mogłabym się na to zdecydować? Czy mogłabym pokochać obce dziecko? na dzień dzisiejszy nie wiem..

      Usuń
  5. Ja teraz też nie jadę do lekarza.Myślałam,żeby pojechać,ale jakoś mi się nie chce i to odwlekam.Narzei dobrze mi bez wizyt,ale rozumiem Cię,bo nie raz byłam w takiej sytuacji,w trakcie mojego leczenia.
    Co do Świat i Nowego Roku,ja też się tego boję.Obojętnie,jakbym sobie dawała radę na codzień,ten czas zawsze jest dla mnie trudny.Musisz znaleźć w sobie coś,co pomoże Ci przez to przejść,co może choć na chwilę odwróci Twoją uwagę od leczenia.Mam nadzieję,że Ci się to uda,chociaż wiem,że to nie jest łatwe.Powodzenia i zycze dużo siły.

    zagubiona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym najchętniej w ogóle nie chodziła do lekarza, bo bez leków nie mam przynajmniej krzywych faz że tak powiem, ale z kolei owulacji też nie mam.. :(
      Zawsze staram się odwracać uwagę od leczenia, ale to jest takie trudne! Dla mnie najgorszy jest nowy rok, taki czas refleksji, a u mnie refleksja zawsze jet ta sama.. Czasem próbuje sobie przypomnieć, jak to było kiedy nie staraliśmy się jeszcze o dziecko, byliśmy wolni. Tak bardzo chciałabym z powrotem swoje życie. :(

      Usuń
    2. Ja też chce moje życie bez starania, bez strachu, bez nadziei :( Czasami żałuje, że zaszłam w tą ciążę, że gdyby nie zaszła, nie było by tego wszystkiego, tego żalu, tego strachu i tego bólu ;(

      Usuń
  6. To nie do końca tak, że duże miasto i duże możliwości, mieszkam w całkiem sporym mieście, nawet akademickim a jednak jedyne, co udało mi się ciągu 2 lat załatwić na NFZ to łyżeczkowanie. Tak jakby nic innego nie potrafili... Może ktoś ma więcej szczęścia do lekarzy.
    Refleksji unikam jak ognia, bo inaczej to tylko psychiatryk by mnie czekał... za miesiąc moje bliźniaki skończyłyby dwa latka. Reszty nawet nie podliczam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W moim 60 kilku tysięcznym mieście to samo.. może rzeczywiście masz rację z tym szczęściem.

      Usuń
  7. Ja mam to szczescie, ze ubezpieczenie jak do tej pory pokrywa wiekszosc wydatkow. Ale gdyby przyszlo mi zmienic ubezpieczenie, musielibysmy wiekszosc kosztow pokrywac sami, a tu w Stanach jest to tak drogie, ze bylabym pewnie w stanie zaoszczedzic tylko na dwa czy trzy cykle IUI, nie mowiac juz o In-Vitro.

    Koniec roku i Swieta we mnie tez wzbudza strach. Az czasem trudno mi sobie przypomniec, jak kochalam ten czas w roku, nawet juz jako dorosla kobieta. Teraz najchetniej przespalabym Swieta i Nowy Rok, zeby nie widziec, nie czuc i nie myslec.

    Przykro mi, ze musisz odlozyc napro na pare miesiecy, potrafie sobie wyobrazic jak mnie by to zabolalo. Mam nadzieje, ze te pare miesiecy szybko zleci, a byc moze w miedzyczasie niespodziewanie jakies pieniadze sie znajda.. bede trzymac kciuki. :)

    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  8. naprotechnologia nie jest refundowana dlatego, ponieważ... już jest refundowana. Składa się z technik, które są przez NFZ refundowane: laparoskopia, histeroskopia, cała operatywa, badania krwi itd. Dodatki w postaci testów pokarmowych są ekstrasem, którego się nie refunduje, ponieważ nie ma klinicznego potwierdzenia, aby miało to jakiekolwiek znaczenie dla płodności. Nie wnikam w to, z jakich powodów wybrałaś tę metodę, ale powinnaś wiedziec, że wszystko w napro poza panelami alergicznymi i obserwacjami śluzu można wykonać również na NFZ, jest to kwestia skierowania od lekarza i chyba też jego uczciwości.

    OdpowiedzUsuń
  9. Witam serdecznie, Jestem dziennikarzem telewizji TVN, obecnie pracuje nad serialem dokumentalnym dla telewizji TVN o tematyce In vitro.
    Celem tego serialu jest edukacyjne przedstawienie tematyki In Vitro.
    W dokumencie pragniemy pokazać pary, które leczą się na niepłodność, ale także przypadki kobiet lub mężczyzn, którzy decydują się na oddanie komórek rozrodczych przed chemioterapią. Serial realizujemy już od czerwca, przez najbliższe miesiące. Nasz serial dokumentalny realizujemy wraz z kliniką zajmującą się leczeniem niepłodności.
    Każda para, która zgodzi się na udział w dokumencie uzyska bezpłatne leczenie niepłodności w klinice z in vitro włącznie.
    Będę bardzo wdzięczny za kontakt do osób, które byłyby zainteresowane udziałem w takim serialu i pomoc w realizacji.
    Z góry dziękuję za pomoc, Tomasz Stawiarz
    mail: t.stawiarz@tvn.pl
    kom. 519 520 206

    OdpowiedzUsuń
  10. jeżeli masz podejrzenia co do niepłodności to na stronie euroimmundna.pl możliwe jest zapisanie się na badanie.

    OdpowiedzUsuń